Alicja Habsburg Badeni z domu Ankarcrona

     Urodziła się 18 grudnia 1889 w Htilti w Szwecji. Alicja była córką pierwszego łowczego dworu szwedzkiego, Oskara Ankarcrona i Elżbiety z domu Carleson. Dorastała w otoczeniu rodzeństwa. Małżeństwo Ankarcrona miało czworo dzieci: Gustawa zmarłego w młodym wieku, córki Werę i Alicję, oraz najmłodszego syna Wiktora. Rodzina mieszkała najpierw w majątku Tullgarn, następnie w majątku Runsa, posiadając jednakowoż mieszkanie w Sztokholmie przy ulicy Strandvagen.
     Jedną z pierwszych uroczystości jaką zachowała w pamięci była uroczystość złotego wesela dziadków ze strony ojca w pięknyrn zamku Turcholm w Sudermanii. Dziadek Wiktor Ankarcrona był pierwszym nadłowczym dworu, a babka Ebba Bielke pochodziła ze Sturefors i należała do dwójki ostatnich żyjących przedstawicieli rodu Sture. W uroczystości wziął udział król szwedzki Oskar z córką Wiktorią. Jak wszystkie młode dziewczęta z jej sfery została wprowadzona w życie towarzyskie mając lat dziewiętnaście, wtedy też została przedstawiona u dworu. Alicja miała beztroskie dzieciństwo i młodość, czas wypelniały bale, festyny i jazda konna.
     Biorąc udział w popisie jeździeckim w Djurgarden w stroju z epoki Gustawa III, poznała Ludwika Badeniego, który był radcą legacji przy ambasadzie Austro - Węgierskiej. Młodą i niedoświadczoną dziewczynę zafascynował południowy urok Badeniego. Był on człowiekiem zamożnym, wydawał na cześć Alicji bale. Po oświadczynach hrabia Badeni zorganizował wycieczkę stateczkiem po archipelagu wysepek, na których położony jest Sztokholm, przy czym stateczek cały ubrany był kwiatami. Hans Rosen pisał tak w swojej książce: "... Te festyny wydawal Badeni przede wszystkim na cześć Alicji Ankarcrona. Miała 22 Iata, nie można było oderwać cad niej oczu gdy lekkim krokiem przemierzała salę - była nieopisanie piękna i poruszała się z niezwykłą gracją. Miała ładny owal twarzy otoczony blond lokami, a z oczu promieniowala radość życia. Jej czarujące odbicie od czasu do czasu znajdowało się w gazetach. Kiedy jesienią w r. 1911 wyszła za mąż za hrabiego Badeniego, wielu uważało, że szkoda, że taka piękność opuszcza kraj ".
     Na wiosnę 1911 roku przeszła na katolicyzm, w tym samym roku odbył się ślub w kościele
katolickim przy Norra Smedjegatan. Po ślubie dziadek wydał obiad w apartamentach.      Młoda para udała się w podróż poślubną przez Berlin do Rzymu. W drodze powrotnej zatrzymali się w Wiedniu, gdzie mieszkała matka hrabiego Maria Badeni, z domu Skrzyńska. Ojciec pana młodego były premier austro - węgierski nie żył już od kilku lat.
     Po krótkim pobycie w majątku w Busku pod Lwowem, zamieszkali w Brukseli, gdzie Badeni został radcą ambasady poselstwa austro - węgierskiego, najpierw w hotelu, a później w pałacyku pod Avenue Louise. Alicję zachwyciła Bruksela i jej bogate życie towarzyskie. Tam też późnąjesienią 1912 roku, urodził się ich syn Kazimierz.
     Badeni rozchorował się w kilka tygodni po urodzinach syna i za poradą lekarza został przewieziony do Bonn. Alicja pozostawała nadal w Brukseli mając oparcie w licznych przyjaciołach takich jak np. księstwo de Ligne i wśród licznych znajomych z arystokracji i kręgu dypłomacji. W związku z wybuchem I wojny światowej przewiozła męża do kliniki w Tulm nad Dunajem w bezpośredniej bliskości Wiednia, gdzie zamieszkała razem z synem. Ludwik Badeni zmarł w 1916 roku. Młoda wdowa była często zapraszana do pałaców wiedeńskiej arystokracji, poznała także aktorkę Katarzynę Schratt wieloletnią przyjaciółkę cesarza Franciszka Józefa.
     Swojego drugiego męża Alicja poznała jesienią 1915 roku, na herbacie u hrabiny Fanny Byland, na której znalazła się przypadkowo wracając z miasta, gdzie kupowała zabawki dla Kazimierza. Ubrana była skromnie, w niebieską sukienę, na głowie miała mały toczek przybrany białymi margaretkami. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Zanim zdążyła wrócić z herbatki czekał na nią w mieszkaniu przy Reisnerstrasse bukiet wraz z list;em. Od tego czasu arcyksiążę Karol Olbracht Habsburg odwiedzał ją, a po jego wyjeździe na front, otrzyrnywała codziennie bukiet czerwonych róż.
     W listopadzie 1915 roku, już po śmierci cesarza Franciszka Józefa, Alicja wyjechała z synem na kilka tygodni do St. Mortiz do Szwajcarii. Po powrocie do Wiednia postanowiła ze względu na sytuację zaopatrzeniową oraz trudności finansowe przenieść się do majątku Badenich do Buska, który stanowił własność Kazimierza. Rezydencja w Busku umeblowana staroświeckimi meblami była bardzo ponura, dopiero po wojnie, została według jej gustu przebudowana i urządzona. W majątku tym znajdowała się wielka stadnina koni.
     Alicja zaskoczona była straszliwą biedą robotników rolnych w dobrach Badeniego. Zastanawiała się, że teść, który był namiestnikiem Galicji i tak wiele zdziałał dla kraju, tak mało dbał o ludzi sobie podległych. W latach 1919 -20 sprzedała całą biżuterię jaką otrzymała od Ludwika Badeniego, aby poprawic warunki mieszkaniowe ludności zatrudnionej w tych dobrach oraz zakupic maszyny rolnicze.
     Na usilną prośbę Karola Olbrachta wyjechała latem 1918 roku do Wiednia - tam zastał ją upadek monarchii i wybuch rewolucji. Z trudem udało jej się wydostać z Wiednia i po licznych perypetiach dotrzeć do Lwowa. We Lwowie przeżyła oblężenie miasta przez nacjonalistów ukraińskich. W swym pamiętniku z podziwem wspomina bohaterstwo młodocianych obrońców miasta "Orlęta Lwowskie". Po dziesięciu dniach zaniepokojona o los syna przebywającego w Busku, przedarła się przez linię frontu, który biegł wówczas ulicą Pocztową we Lwowie i dojechała do Buska. Tam przeżyła napad Kozaków i chłopów ukraińskich i chociaż pałac wyrabowano, a bydło uprowadzili chłopi, to właścicielce nie stało się nic złego.
     W roku 19I9 stacjonowali w Busku żołnierze polscy, w tym czasie odwiedził ją na krótko Karol Olbracht, który z uwagi na walki i spustoszenie majątku, zabrał ją z dzieckiem i niańką i przewiózł do Krakowa do siostry Renaty zamężnej z księciem Hieronimem Radziwiłłem.
     Po kilku dniach przybyła na zaproszenie swoich przyszłych teściów do Żywca. Po przyjeździe wydano obiad, w którym wzięli udział najbliżsi członkowie rodziny i kilku zasłużonych obywateli Żywca. Po tym nastąpiły zaręczyny, w czasie których Alicja otrzymała wiele pięknej biżuteńi.
     Po zakończeniu kampanii wojennej 18 listopada 1920 roku wyszła za mąż za Karola Olbrachta. Ślub odbył się w kaplicy zamkowej w Żywcu przy udziale członków rodziny Habsburgów. Ze Szwecji przybyli brat Wiktor i siostra Wera. Karol Olbracht był w mundurze polskiego oficera, Alicja miała na sobie bardzo ładny jasno - szary kostium, wykonany w domu mody Spitzera w Wiedniu. Karol Stefan ,ojciec pana młodego, wygłosił bardzo piękne przemówienie zakończone tradycyjnym 100 lat. W podróż poślubną ~oda para pojechała do Zakopanego, potem na jakiś czas do Buska, następnie osiedli w Żywcu.
     Para książęca miała czworo dzieci:
Karola Stefana - ur. 29.X.1921 r. w Balicach
Marię Krystynę - ur. 8.XII.1923 r. w Żywcu
Renatę Marię - ur. l3.IV.1931 r. w Żywcu
Olbracht Maksymilian zmarł na dyfteryt w wieku lat dwóch.
     Alicja po urodzeniu pierwszego syna, Karola Stefana otrzymała od teściów diadem i kolię z brylantów i szmaragdów należących do rodowych klejnotów tej linii Habsburgów. Garnitur ów podarował niegdyś Napoleon Marii Ludwice z okazji narodzin króla Rzymu - "Orlątka". Niestety klejnoty sprzedane po wojnie w Ameryce, mimo ich historycznej wartości, zostały przez jubilera rozebrane i sprzedane w częściach.
     Po śmierci rodziców arcyksiążę Karol Olbracht został bardzo zamożnym człowiekiem. Żona otrzymywała 10 000 zł. miesięcznie , z których pokrywała poza osobistymi wydatkami koszty modernizacji wnętrz pałacowych, pomieszczeń dla służby, oraz przeróbek na terenie parku. Prowadziła szeroką działalność charytatywną podnosząc zdrowotność i szkolnictwo w swoich dobrach, ponadto nigdy nie odmawiała pomocy potrzebującym, a zwracającym się do niej.
     Alicja zajmowała się upiększaniem siedzib w Busku i Żywcu, według własnego gustu. Między innymi każdy apartament gościnny otrzymał łazienkę z wyposażeniem zakupionym w Londynie i w kraju. Szczególnym zainteresowaniem darzyła pracę ogrodników w parku, inspirując i projektując zmiany. Jako Szwedka miłowała szczególnie piękno przyrody, a park żywiecki nabrał pod jej okiem nowego blasku.
     Para arcyksiążęca obracała się w kręgach arystokracji europejskiej. W Żywcu z wyjątkiem sezonu łowieckiego nie przebywało wielu gości. Często podróżowano do Paryża, Wiednia i Szwecji. W czasie jednego z pobytów w Wiedniu arcyksiążę zakupił do białego dworu w Wieprzu konie ze stadniny w pobliżu Piber, jako że były one wielką namiętnością arcyksiężnej od dzieciństwa. W Austrii spotykali się z arcyksięciem Eugeniuszem wielkim mistrzem zakonu niemieckiego, młodszym bratem teścia, szczególnie zaś przyjaźnili się z arcyksięstwem Rose Marie i Hubertem Salwatorem z Persenbeug. Innym celem wyjazdu do Paryża był ślub siostrzeńca księcia Dominika Radziwiłła (syna Renaty) z księżną Eugenią Grecką. Ślub ten odbył się w kościele Inwalidów, a przyjęcie wydane przez rodziców panny młodej w ich własnym pałacu. W uroczystości tej wzięli udział przedstawiciele najwyższej arystokracji europejskiej. Para arcyksiążęca dwukrotnie odwiedzała także byłą cesarzową Zytę, wdowę po cesarzu Karolu w Steneckerzel w Szwajcarii.
     1 września 1939 roku rozpoczęła się II wojna światowa. Córki wysłano do Warszawy, a 2 września arcyksiążę przyłączył się do armii polskiej. Ostatni obiad jak opisuje arcyksiężna, "spożywaliśmy sami w wielkiej sali jadalnej, ze ścian spogladaly portrety rodziny Habsburgów, na stole w kandelabrach plonęły świece - to bylo pożegnanie. "
     3 września przybyły do zamku wojska polskie wycofujące się z Węgierskiej Górki. Po nocnej strzelanie żołnierze polscy opuścili rano zamek, a w kilka godzin póżniej zjawiło się w zamku Gestapo.
     W pierwszych dniach wojny pełna niepokoju o dzieci i męża Alicja udała się do Buska, gdzie ustalono wcześniej punkt zborny, nie zastała już nikogo, gdyż w międzyczasie arcyksiążę z córkami powrócił do Żywca. To co zobaczyła w Busku przypominało jej epizod z czasów I wojny światowej, kiedy targana niepokojem o dziecko za wszelką cenę doń dążyła. Po powrocie do Żywca, Alicja Habsburg dowiedziała się, że mąż jej kilka dni przed jej przyjazdem został aresztowany i wywieziony do Cieszyna. Prośba o pomoc u książąt pszczyńskich została odrzucona. Próba dotarcia do Gestapo za pośrednictwem hrabiego Thun (z Kończyc) nie dała rezultatu. Arcyksiężna nie ustawała w staraniach dotarcia do męża. Po dłuższych staraniach przekupieni przez hrabinę Annę Thun strażnicy ułatwili Alicji spotkanie z mężem. Karol Olbracht Habsburg przebywał w więzieniu cieszyńskim od 9 listopada 1939 do 23 sierpnia 1941 roku.
     Tymczasem dobra żywieckie obłożono sekwestrem. Do pałacu przybył zarządca, członek SA.; zaczął się okres plądrowań, rewizji i kradzieży. Na Alicję i jej córki nałożono areszt domowy, mieszkały w dwóch wydzielonych pokojach; zaczęto poszukiwać biżuterii, zwłaszcza historycznego garnituru - daru Napoleona. Biżuterii nie znaleziono, arcyksiężna napisała w swoim pamiętniku "...nie zdradziłam schowka. Miała ta biżuteria wartość historyczną. Gdy przesłuania stawały się coraz trudniejsze powiedziałam, że biżuterię przewieziono do Ameryki na krótko przed wybuchem wojny. Sama myśl, że mogłaby ją nasić któraś z kreatur z kręgu Goeringa, byla dla mnie męczarnią. "
     Po jakimś czasie Hauptsturmfuhrer Schweim, szef cieszyńskiego Gestapo uchylił areszt domowy i zmienił taktykę, pragnąc nakłonić Alicję do zmiany stosunku do nazistowskich Niemiec - była przecież nordyczką. Nic z tego jednak nie wyszło.
     Po przeniesieniu i wyjeździe Schweima, Alicja uzyskała zezwolenie na widywanie się z mężem pod nadzorem Gestapo. Mimo nadzoru, udało jej się przemycić mężowi do więzienia, aby podtrzymać go na duchu, jedno z przemówień Churchilla.
     Czy związanie się Alicji Habsburg z ruchem oporu podyktowane było jej własnymi kłopotami okupacyjnymi?
     W jej pamiętniku znalazły się wstrząsające opisy egzekucji na Polakach, których była światkiem i które opisała bardzo dokładnie.

*

     Pewnej nocy (w obecności księdza Stanisława Słonki i dwóch członków Z.W.Z. przekształconego później w A.K.) złożyła przysięgę w domku ogrodnika w parku, którą odebrał jeden z członków tajnej organizacji (Wenancjusz Zych). Zaprzysiężona otrzymała pseudonim "Alicja" nr 3056 - stopień szeregowiec. Zadaniem Alicji było prowadzenie nasłuchu obcych radiostacji (za co groziła kara śmierci), dla potrzeb biuletynów organizacyjnych Z. W.Z. Nasłuch odbywał się w różnych piwnicach na terenie Żywca. Ponadto tłumaczyła na język angielski komunikaty o akcjach sabotażowych oraz doniesienia o eksterminacji ludności polskiej.

*

     Mimo nadzwyczajnych środków ostrożności, kontakty z miejscową ludnością nie uszły uwagi Gestapo, które uważało, że bierny opór byłej właścicielki daje zły przykład miejscowej ludności, a dość długie rozmowy w czasie spacerów z polską obsługą budzą wątpliwości co do ich treści.
     Końcem sierpnia 1940 roku, na polecenie szefa Gestapo z Cieszyna przewieziono Alicję Habsburg z córkami i nianią Polcią (pani Sternalska) do Wisły i umieszczono w drewnianym domku, a właściwie walącej się ruderze. Domek pozbawiony był wody i sanitariatów, ale stał na uboczu wśród zarośli, co ułatwiało kontakty z partyzantami. Alicja zajmowała się teraz przewożeniem meldunków do punktu kontaktowego w jednym ze sklepów w Cieszynie. Wyjazdy odbywały się pod pozorem odwiedzin męża. Zimna krew, odwaga i szczęście uratowały jej kilka razy życie podczas rewizji w pociągu. Mieszkając w Wiśle mogła względnie łatwo pojechać w głąb Rzeszy. W listopadzie 1940 roku udało się jej dotrzeć do Berlina i nawiązać kontakt z poselstwem szwedzkim, na czele którego stał pronazistowsko nastawiony Sven Hedin. 21 listopada Alicja rozmawiała z Hedinem w hotelu Kaiserhof w sprawie interwencji u Himlera. Po porozumieniu się z rządem szwedzkim i na prośbę Gustawa V złożył on wizytę Himlerowi. Na skutek tej interwencji i częściowo króla włoskiego Umberto, przewieziono Karola Olbrachta do sanatorium dr. Sinna w Neubabelsbergu kolo Berlina. Z pobytu w sanatorium Karol wrócił 13 grudnia 1941 roku. Został zwolniony z więzienia i zamieszkał z żoną i córkami w Wiśle.
     Działalność konspiracyjną Alicja ukrywała przed mężem i nieraz musiała wysilać całą swoją pomysłowość dla uzasadnienia wyjazdów, czyniła to po to, aby w razie wpadki mąż mógł szczerze powiedzieć, że o jej działalności konspiracyjnej nie wiedział. Nie chciała, aby po dwóch latach więzieniach ponownie tam wrócił. W międzyczasie zastanawiano się w Berlinie, co dalej czynić z rodziną Habsburgów. Postanowiono odciąć ich od środowiska polskiego i w październiku 1942 roku Gestapo z Katowic przewiozło całą rodzinę do majątku Straussberg koło Weimaru zarządzanego przez SS, gdzie pracowaly w nieludzkich warunkach setki ludzi wywiezionych z Polski na przymusowe roboty. Rodzinie Habsburgów nie wolno było kontaktować się i rozmawiać z Polakami, nie wolno także opuszczać było tej miejscowości. Jednak wysłano stamtąd Krystynę na pensję prowadzoną przez zakonnice w Wiedniu. Renata przebywała u ciotki Rosemary w Persenbeug. Arcyksiężnę skierowano do kopania buraków, lecz ona dumnie oświadczyła "...nie będę tego robić. Żadna praca nie hańbi, ale dla was pracować nie będę. Cały hitleryzm to jest masowa histeria niegodna wielkiego narodu... " A działo się to w tym sarnym czasie, gdy dwóch innych Habsburgów zmuszano w obozie koncentracyjnym do najbardziej poniżających prac. Na raport przesłany do Reichsfiihrera SS nadeszła odpowiedź, że "Alicja Habsburg nie nadaje się do pracy ńzycznej."
     l0 kwietnia 1945 roku zostali Habsburgowie wyzwoleni przez oddziały amerykańskie i znaleźli się w obozie D.P. (Displaced Persone - osób bezdomnych), dla uwolnionych z pracy przymusowej i byłych więźniów. Stamtąd udało im się przedostać do Persenbeug do Austńi, gdzie u Huberta Salwatora Habsburga spotkali się z córkami.
     Z uwagi na stan zdrowia męża, do Polski udała się Alicja sama. Po przyjeździe zaczęła się bieganina po wszystkich możliwych urzędach, by odzyskać choć część majątku, lecz starania spełzły na niczym. Skorzystała więc z rady znajomych i poleciała samolotem z Warszawy do Sztokholmu. Tutaj za.mieszkała u swojej siostry Wery. Uzyskała audiencję u króla Gustawa V. Podziękowała za interwencję w czasie wojny, zwróciła się o pomoc w obecnej sytuacji. Już wówczas król zwrócił jej uwagę na brak możliwości pozytywnego załatwienia sprawy majątku. W tym okresie nastąpiło spotkanie z synem Karolem, przybyłym właśnie z Anglii. Arcyksiężna nie widziała syna od lata 1939 roku.
     Widząc brak perspektyw załatwienia spraw majątkowych Alicja wróciła do Polski po tygodniowym pobycie w Szwecji. Po kilku dniach pobytu w Warszawie i Krakowie udała się ponownie do Persenbeug i tam otrzymała list od rządu polskiego zapraszający do powrotu i zapewniający "warunki egzystencji". Nie chcąc dłużej nadużywać gościnności Huberta i Rosemarie, Alicja z mężem udali się w drogę do Polski. Po przybyciu do Katowic nie mieli już grosza. Arcyksiężna od spotkanego znajomego pożyczyła 5 000 zł., aby móc zjeść śniadanie i udać się do Krakowa. Tam sprzedano kilka posiadanych parcel, aby zwrócić długi. Mając pewną ilość gotówki zamieszkali w hotelu, a następnie w mieszkaniu przygotowanym przez księdza Gołąba pochodzącego z Żywca. W czasie pobytu w Krakowie Alicja uczestniczyła w procesie oprawców z Oświęcimia.
     Latem 1948 roku Habsburgowie otrzymali zezwolenie na paromiesięczną obecność w Szwecji. W czasie tej bytności arcyksiążę poddany został operacji okulistycznej i tym samym przedłużył się pobyt w Ustervile u Wery, siostry Alicji.
     Zmienione warunki w Polsce spowodowały odmowę odnowienia paszportu przez ambasadę Polską w Sztokholmie. Alicja udała się do Polski. W Krakowie otrzymała telegram o śmierci męża, który zmarł 17 marca 1951 roku. Karol Olbracht ciężko chory oczekiwał na żonę, niestety pozwolenie na wyjazd otrzymała już po jego śmierci. W parę miesięcy po pogrzebie arcyksiężna wyjechała wraz z córkami na stałe do Szwecji. Alicja zamieszkała w Sztokholmie. Pod literą H, w książce telefonicznej widniała w pierwszej linijce: Habsburg Alicja, arcyksiężna, Enkelbrechtsgatan nr 23. Mieszkanie na II piętrze domu w pobliżu parku Humlegard składało się z dwóch pokoi, przedpokoju i łazienki, bez kuchni. Kuchenka elektryczna stała w sypialni. Umeblowanie składało się z tego, co podarowała rodzina. Jedynym wartościowym przedmiotem był niski kredens renesansowy z XVI wieku. Na małym stoliczku obok łóżka stały dwie fotografie: męża i małego Olusia.
     W 1946 roku Alicja Habsburg odznaczona została przez władze PRL Krzyżem Walecznych. Na wniosek Bora - Komorowskiego otrzymała Honorową Odznakę za działalność w konspiracji. Plakietka imitująca czerwoną ceglaną ścianę z wytłoczoną literą V (Victoria) wręczona została arcyksiężnej w roku 1963 przez płk Witolda Szymaniaka, gen. Zdzisława Przyjałkowskiego i byłego radcę legacji Wiesława Patka w Sztokholmie.

*

     Ostatnie lata ze względu na stan zdrowia Alicja spędziła w pensjonacie. Zmarła 26 listopada 1985 roku, przeżywszy lat 96. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 11 grudnia 1985 roku w Sztokholmie na cmentarzu Vastra Kyrkogoarden, celebrowane przez jezuitę Horunga z St. Klara Kyrka. Spoczęla w grobie obok męża i wnuka.

Bibliografia:
1.Karta Groni nr XVI, Towarzystwo Miłośników Ziemi Żywieckiej, Żywiec 1991
2. Komoniecki Andrzej Chronografia albo dziejopis żywiecki, Towarzystwo Miłośników Ziemi Żywieckiej, Żywiec 1987
3. Rączka Zofia Żywiec, Towarzystwo Miłośników Ziemi Żywieckiej, Żywiec 1997
4. ------ Słownik biograficzny Żywieccryzny, Spółdzielnia Wydawnicza "Gazeta Żywiecka" Żywiec 1995

POWRÓT