ZYGA ZNOWU WŚRÓD NAS
W dniu 6 listopada 2003 r. w klubie Wagabunda na Akademii Ekonomicznej w Krakowie
spotkaliśmy się na zaduszkowym wieczorze wspomnień o jednym z najwybitniejszych polskich alpinistów, a naszym
nieodżałowanym Przyjacielu, Zygmuncie Andrzeju Heinrichu zwanym "Zygą".
Wielka sala wykładowa wypełniona była słuchaczami -- głównie młodzieżą studencką (na ok. 250 osób, pokolenie
Zygi reprezentowało ok. 50). Jego lata dziecięce i wczesną młodość przypomnieli siostra Krystyna i brat Stefan.
O wspinaczkach tatrzańskich opowiedział Lucek Saduś, a Rysiek Zawadzki o pierwszych polskich dokonaniach w
Dolomitach w latach 1962 i 1963.
Potem nastąpiły opowiadania przyjaciół Zygi o nieraz wesołych, a czasami smutnych przygodach na Jego niezliczonych
wyprawach w góry najwyższe.
Marian Bała opowiedział o Noszaku 1966, Malubitingu i wielkim polskim sukcesie na Kunyang Chhishu, ja przypomniałem
polską drogę na Pik Kommunizma, jaką zrobiliśmy w r. 1973, a także porażkę na Lhotse w zimie 1974, Krzysiek Wielicki
mówił o wkładzie Zygi w wielkie polskie sukcesy na Evereście w 1980 roku (pierwsze wejście zimowe a potem polska
droga Filarem Południowym). Ignacy Nendza z wielką swadą wspominał udział Zygi w śląskich wyprawach na Lhotse 1979
(Zyga był na szczycie w pierwszym zespole) i Makalu 1982, Andrzej Paulo, Paweł Mularz i Michał Kochańczyk opowiedzieli
o Baturze 1983 i Nanga Parbat 1985 (szczyt dla Andrzeja 15 lipca), zaś Maciek Pawlikowski o zimowym sukcesie na
Cho Oyu 1985 (Zyga wszedł na szczyt 15 lutego, razem z Jerzym Kukuczką). Klamrą spinającą wieczór było emocjonalne
wspomnienie Andrzeja Marciniaka, cudem ocalałego z tragicznej lawiny na przełęczy Lho La pod Everestem. W
lawinie tej na zawsze pozostali: Zygmunt Andrzej Heinrich, Eugeniusz Chrobak, Mirosław Falco Dąsal, Mirosław
Gardzielewski i Wacław Otręba .
Nastrój wieczoru był mimo wszystko pogodny, a sala żywo reagowała na opowiadane dykteryjki,
wiersze, a nawet ułożoną przez Walka Nendzę "Modlitwę wspinacza". Szkoda, że nie starczyło czasu na pytania
i rozmowę ze słuchaczami -- spotkanie i tak trwało przeszło dwie i pół godziny. Sądzimy, że wieczory takie warto
kontynuować -- za rok naszym zaduszkowym gościem mógłby być Gienek Chrobak.
Kazimierz Jacek Rusiecki